Józef Zając
ja tu tylko sprzątam
Dołączył: 04 Sie 2006
Posty: 1121
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kluczbork Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 21:44, 12 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Tak sobie siedzę z boczku, czytam i dochodzę do wniosku, że prochu to my tu nie wymyślimy.
Jakoś nie przekonał mnie Staszek Cios, że "wolna ręka" trenera KN da nam zaraz worek medali. Przecież, de facto, taką możliwość trener już teraz ma. Również porównanie sportu muchowego do piłki nożnej ma się nijak, bo Leo, mimo że ma pełną swobodę, to i tak musi wybierać spośród grona miernych kopaczy, (na ich wyniki sportowe spuśćmy zasłonę milczenia) natomiast Wawryka ma do dyspozycji zawodników prima sort (Proszę tego nie odczytywać jako wazeliniarstwo, koledzy kadrowicze)
Natomiast stwierdzenie, że "zajmowanie czołowego (lub jednego z czołowych miejsc) na liście GP nie oznacza, że dana osoba należy do najlepszych w Polsce" uważam za wręcz obraźliwe. No - bo co niby miałoby to oznaczać? Że są to ludzie, którzy mieli największego farta w sezonie?
Owszem, może zdarzyć się tak się, że w jakimś sezonie, pierwszej trójce, będą np. dobrzy "nimfiarze", a brak będzie "jeziorowca", ale przecież po to trener ma możliwość wyboru, aby takich znaleźć poza czołówką.
Ale wracając do meritum. Tak jak powiedziałem na wstępie - prochu nie wymyślimy. Pisali o tym chyba wszyscy dyskutanci.
Potrzeba nam zawodów rangi GP na łowiskach o wiele większym zróżnicowaniu. San - Dunajec -Dunajec - San to błędne koło. I tu Staszek Cios ma 100% racji. Pisząc o zróżnicowaniu, mam na myśli również łowiska jeziorowe z prawdziwego zdarzenia. Bo (z całym szacunkiem dla organizatora), ale Myczkowce - raz w sezonie i na wpuszczanych rybach - niewiele uczą.
Przykład Łupawy pokazuje, że "Północ" lepiej sobie radzi na wodach "Południa", niż odwrotnie. Wydaje się, że wrzucenie do kalendarza jeszcze jednej wody "nizinnej" - może Bóbr, może Gwda, Drawa lub któraś z rzek Pomorza, wymusiłaby na czołówce jeszcze większą elastyczność w doborze techniki i taktyki do specyfiki łowiska.
No, i konieczność - małe, techniczne rzeki: Wisła, Brennica, a może któraś z rzeczek Kotliny Kłodzkiej: Biała Lądecka, Ścinawka czy Bystrzyca Dusznicka.
Takie zróżnicowanie spowodowało by to, że poza tradycyjnie mocnymi środowiskami sportowymi polskiej muchy: Kraków, Krosno, Nowy Sącz, Bielsko wzrosło by znaczenie kolejnych: Słupsk, Szczecin, Gdańsk Wałbrzych, Jelenia Góra. A taka różnorodność z pewnością byłaby korzystna dla wymiany doświadczeń i w efekcie - wyników reprezentacji.
Niestety - zdaję sobie sprawę, że sporządziłem listę pobożnych życzeń. Zdaję sobie sprawę, że chyba wszyscy wiemy "co" należy zmienić. I raczej należy podyskutować o tym - "jak". Jak przywrócić klasyfikacje trzy (dwu) letnią. Jak "spowodować powrót "Wisły" do kalendarza, jak przekonać (przymusić) nieruchawe okręgi, żeby zajęły się organizacją zawodów, jak znaleźć wystarczająca ilość kasy na to wszystko...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Józef Zając dnia Śro 21:48, 12 Lis 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|